Doświadczyć siebie w innym wymiarze

Mateusz kur uśmiechnięty ubrany w błękitną koszulę w tle zabudowania
Mateusz Kur

Uczelnie w kolejnym roku akademickim planują powrót studentów do nauczania stacjonarnego. Przeszło rok zdalnej nauki spowodował, że studenci w większości przypadków zmienili swoje dotychczasowe życie. Wrócili do rodzinnych domów, stracili kontakty z rówieśnikami i kolegami z grupy. Powrót do poprzednich zwyczajów będzie równie trudny tak jak wcześniejsze dostosowanie się do sytuacji pandemii. Największy problem z powrotem na uczelnię będzie miała grupa studentów, którzy nigdy nie uczestniczyli w zajęciach stacjonarnych, nie znają osobiście swoich kolegów ani wykładowców, nie zaznali realiów życia akademickiego. Jest to grupa, która rozpoczęła studia na pierwszym roku w czasie lockdownu. Ze zdalnych liceów przeszli na zdalne studia. Dla nich wejście w życie uczelni będzie wyjątkowo trudne, zwłaszcza dla studentów z niepełnosprawnościami. Należy się zastanowić, w jaki sposób można im to maksymalnie ułatwić? Jednym z najskuteczniejszych pomysłów jest reaktywacja studenckich obozów integracyjnych, które mają długą tradycję i zawsze pomagały początkującym żakom poznać swoich nowych kolegów, zaaklimatyzować się w nowym środowisku przed rozpoczęciem nauki oraz oswoić z obyczajami z jakimi spotkają się na uczelni wyższej. Jednym z nielicznych obozów pełniących takie funkcje dla studentów z niepełnosprawnościami jest Dżamp, od 14 lat organizowany przez Stowarzyszenie Twoje Nowe Możliwości. Podobnie jak inne tego typu wyjazdy nie odbył się w zeszłym roku z oczywistych powodów, jednak teraz wraca i będzie miał do odegrania szczególną rolę. Czy jej sprosta? Jak duże znaczenie będzie miał dla studentów przed wyzwaniem powrotu do normalności? O tym wszystkim rozmawiamy z psychologiem Mateuszem Kurem, który na co dzień wspiera studentów m.in. Politechniki Wrocławskiej.

Iwona Brzezowska: Zacznijmy może od tego, jaka jest obecna kondycja psychiczna studentów? Jak radzą sobie z ograniczeniami nałożonymi przez pandemię i zdalną nauką?

Mateusz Kur: Studenci, podejmując naukę na wyższych uczelniach, przechodzą swego rodzaju kryzys, który możemy określić jako rozwojowy. Jest on naturalnym procesem wejścia w dorosłe, samodzielne życie, które z jednej strony jest pełne niepewności i obaw, z drugiej zaś – szansą na rozwój. Pandemia covid-19 „dołożyła” niejako kolejny kryzys – środowiskowy, który odcisnął swoje piętno w kondycji psychicznej również studentów. Obecnie prowadzi się wiele obserwacji dotyczących tego, jaka jest w tym zakresie sytuacja studentów (a właściwie, jak bardzo różni się ona od stanu sprzed pandemii). Z moich obserwacji wynika, że młodzi ludzie częściej sięgają po pomoc specjalistów, co widać w liczbie pacjentów poradni czy gabinetów, zarówno psychologicznych, jak i psychoterapeutycznych. Izolacja spowodowała zmianę nie tylko trybu studiowania, ale też życia, wprowadzając wiele ograniczeń dotyczących realizacji potrzeb takich jak: komunikacja, relacje, wspólnota, towarzystwo, współpraca, poczucie sprawczości i wpływu na swoje życie, ruchu, kontaktu z przyrodą i wielu innych. To, czy ktoś poradzi sobie lepiej lub gorzej w sytuacji kryzysowej, zależy od wielu czynników, między innymi progu lękowego, reaktywności emocjonalnej, zdolności do rezyliencji, wewnętrznych i zewnętrznych zasobów. Z tego, co obserwuję, wynika, że studenci podjęli bardzo różne strategie radzenia sobie w pandemii. Niektóre z nich były skrajne, począwszy od całkowitej izolacji i spędzania większości czasu zamkniętym w pokoju, po lekceważenie ograniczeń. Wiele osób szukało pośrednich rozwiązań w postaci różnego rodzaju zdalnych form kontaktu z rówieśnikami. Studenci dość często krytycznie wypowiadają się o formie zdalnej, która nie tylko ograniczyła możliwość kontaktu z ludźmi, ale też wpłynęła na spadek motywacji do nauki. Znam przypadki osób, które logowały się na zajęcia zaraz po przebudzeniu się i nie włączając mikrofonu czy kamery, były tylko obecne, biernie uczestnicząc w realizacji toku zajęć. Pomimo wielu wysiłków
i dobrych chęci prowadzących, poziom zadowolenia z nauki i poczucie zdobywania nowej wiedzy zostało mocno ograniczone. Prowadząc konsultację z wieloma osobami, pracowaliśmy i wciąż zajmujemy się tematami związanymi z radzeniem sobie ze stresem, zarządzania czasem, motywacją, komunikacją oraz innymi obszarami tzw. kompetencji miękkich, które znacznie pogorszyły się w czasie pandemii.

IB: Czy kontakt z grupą rówieśniczą i kolegami z grupy studenckiej ma wpływ na samopoczucie
i zadowolenie młodych ludzi?

MK: Człowiek jako istota społeczna, jest stadny i potrzebuje kontaktu z drugim człowiekiem czy grupą, by się rozwijać, zarówno pod względem kształtowania osobowości, jak i kompetencji społecznych. Są oczywiście osoby, które z różnych przyczyn czy uwarunkowań osobowościowych ograniczają kontakty do minimum (znam przypadki studentów, którym pandemia ułatwiła życie, ograniczając kontakty z ludźmi), ale większość ludzi potrzebuje kontaktu z innymi. Odwołując się do potrzeb, o których pisze Marshall Rosenberg (twórca komunikacji NCV), kiedy spotykamy się z innymi realizujemy siebie na wielu płaszczyznach: więzi, wspólnoty, dzielenia się radościami i smutkami, empatii, szczerości, współpracy, wzajemności, dzielenia się talentami i zdolnościami, przynależności, budowania tożsamości i wielu innych. Realizacja potrzeb ma niewątpliwie wpływ na poczucie spełnienia, samopoczucie, zadowolenie czy szczęście. Kontakty z rówieśnikami pełnią ważną funkcję w kontekście socjalizacji, trenowania kompetencji komunikacyjnych, asertywności, budowania swojej tożsamości, ale też odkrycia swoich predyspozycji i roli w grupie. Wreszcie, kontakty z rówieśnikami uczą tego, jaki jestem, co jest dla mnie ważne, jakie mam wartości. Pełnią więc istotną rolę zarówno w budowaniu samego siebie, jak i swojej roli w grupie.

IB: Dżamp od ponad dekady zaspokajał potrzeby aklimatyzacji w nowym środowisku studentom
z niepełnosprawnościami. Pomagał zawrzeć nowe znajomości wśród studentów z całego kraju, wymienić się im doświadczeniami. W zeszłym roku wyjazd nie mógł się odbyć, mimo to zorganizowano wydarzenie w innej formie. Opowiesz, jak to wyglądało i czy nawet w formie online było potrzebne studentom?

MK: Zeszłoroczny Dżamp był zupełnie inny. Przez ostatnie kilkanaście lat studenci wyjeżdżali na niemal dwa tygodnie. W tym czasie odbywały się różnorodne szkolenia, zajęcia sportowe, wycieczki oraz przede wszystkim zawiązywanie przyjaźni i jak wspomniałaś aklimatyzacja w środowisku akademickim, do którego niedługo potem wracali lub pierwszy raz dołączali. W Dżampie online wzięło udział ok. 50 osób. Na początku był pokaz slajdów – zdjęć z poprzednich wyjazdów. Wszyscy radośnie wspominali, komentowali. Następnie organizatorzy zaproponowali działanie w grupach, co zawsze jest integralną częścią Dżampa. Uczestnicy brali udział w teście dotyczącym poprzednich wyjazdów Dżampowych i tego, co na tych wyjazdach było charakterystycznego. Było to spotkanie typowo wspominkowe, wszyscy dobrze się bawili. Można było zauważyć, jak bardzo ta alternatywa do spotkania na żywo była potrzebna. Byli to ludzie, którzy się z w większości z poprzednich wyjazdów znali, więc atmosfera była bardzo przyjemna.

IB: Czy uczestnicy podtrzymują po wyjazdach znajomości, przyjaźnie? Z tego, co mówisz, to tak?

MK: Dzisiaj miałem konsultacje psychologiczne ze studentką, która jest beneficjentką w ramach Centrum Wsparcia Edukacyjno-Zawodowego. Było to nasze pierwsze spotkanie, więc zapoznawaliśmy się. Rozmawialiśmy o stowarzyszeniu (Stowarzyszenie Twoje Nowe Możliwości, przyp. red.) i wyjazdach szkoleniowych przez nie organizowanych. Opowiadała, że swojego chłopaka poznała właśnie na jednym z takich wyjazdów. Na samym Dżampie poznało się kilka par, które dziś są już po ślubie, więc to są to miejsca, która jednoczą ludzi i pomagają nawiązać nowe znajomości, nie tylko przyjacielskie. Na podstawie tych przykładów można stwierdzić, że to miejsce, gdzie można spotkać nie tylko przyjaciół, ale też miłość swojego życia.

IB: Mówisz o tych wyjazdach od strony uczestników, a jak Ty to widzisz z perspektywy psychologa? Czym według Ciebie jest Dżamp dla uczestników?

MK: Dżamp jest płaszczyzną, z której ludzie wracają do swoich domów, na uczelnie, z przeświadczeniem, że wszyscy jesteśmy równi, wszyscy mamy nieograniczone możliwości do korzystania z przestrzeni akademickich na równi z innymi studentami. To daje tym ludziom „powera”, że mogą. Mają pewne ograniczenia, mierzą się z nimi, ale mogą w pełni uczestniczyć w życiu uczelni, nie tylko na zasadzie uczenia się i pomocy asystenta, ale pójścia na imprezę, spotkania z ludzi, pokonywania barier, które są w głowach na początku bardzo silne. Przełamują stereotypy i budują zasoby wewnętrzne, poczucie własnej wartości, wiary w siebie. To jest naprawdę dużo. Bo właściwie wszystkie osoby, z którymi spotykam się na konsultacjach, w bardzo różnym wieku, to są ludzie, którym na pewnym etapie, albo w piaskownicy, albo w szkole, odebrano poczucie własnej wartości i pewności siebie. My nad tym bardzo mocno pracujemy, żeby powrócić do takiego stanu, w jakim jest moja 2,5 letnia córka – ona ma poczucie własnej wartości w skali 1 do 10 – 10 albo i więcej. I niestety, świat nam to później odbiera. W przypadku osób z niepełnosprawnościami, dochodzi jeszcze kwestia oceniania, tego, że nasze społeczeństwo, pomimo wielu zmian i na rynku pracy, i w postrzeganiu, porządkuje sobie świat korzystając z wielu stereotypów, które niestety są krzywdzące, negatywne, a których nomenklatura wskazuje na osoby upośledzone, wyłączone z pełnienia ról społecznych. 

IB: Czy uważasz, że może to być też jakaś forma terapii?

MK: Jak najbardziej, terapia to nie jest tylko kwestia pracy manualnej, ale też pracy z myślami, emocjami, przekonaniami. Jest to forma wsparcia, włączania ludzi w życie, z czym walczymy od początku. Ci ludzie zaczynają wierzyć, że mogą pełnić role społeczne, że każdy ma jakieś ograniczenia, nie tylko oni. Że można być pełnoprawnym członkiem kultury, społeczności. Takie aktywności jak wyjazdy, spotkania, warsztaty są formą budowania tożsamości. Bo nas samych tworzymy na wielu etapach życia, zwłaszcza gdy dotykają nas kryzysy rozwojowe, czyli to, co doświadcza każdy z nas, tylko w różnych formach. Idziemy na nowe studia, wyjeżdżamy z naszego miejsca zamieszkania, gdzie odpowiadamy sobie na pytanie – kim jestem? Dodatkowo osoby z niepełnosprawnościami, oprócz tych kryzysów rozwojowych, które są cały czas z nami, doświadczają dodatkowo tych trudnych sytuacji, związanych z momentem, kiedy doświadczają niepełnosprawności. Tutaj jeszcze mocniej trzeba postawić na budowaniu poczucia własnej siły.

IB: Mówisz o tym, co takie wyjazdy dają uczestnikom. A jak Ci się wydaje, ile to wysiłku od nich samych wymaga, co oni powinni wnieść od siebie?

MK: Powinni być gotowi do zmiany sposobu myślenia, postrzegania siebie i innych. Mieć w sobie otwartość, wrażliwość i coś, z czym jest dosyć trudno nam wszystkim – przełamanie swojego poczucia wstydu.

IB: Jaką to pełni rolę w procesie usamodzielniania osób z niepełnosprawnością, które wybierają się na studia i które to wszystko, co nowe, dopiero czeka?

MK: Podam taki przykład. Rozmawiałem z Izą (Rusin-Wilczyńską, przyp. red. ), która w Stowarzyszeniu Twoje Nowe możliwości rekrutuje i pracuje z asystentami. Opowiadała mi przypadek studenta z niepełnosprawnością, z dziecięcym porażeniem mózgowym, który sam nie podnosił się z łóżka, wszystkie te czynności wykonywali za niego rodzice. Miał we Wrocławiu asystenta, który zaczął pracować z nim nad wstawaniem z łóżka. I ten student dokonał tego, a nawet nie zdawał sobie sprawy, że może. Ta sytuacja jest dobrym przykładem, jak rodzi się w głowie myśl, że mogę spróbować, bo wokół są ludzie, którzy wiedzą, jak mi pomóc. Więc to jest taka ważna funkcja odkrywania tego, co mogę robić. I to wyposaża w narzędzia przy budowaniu relacji, bo jeśli myślę o sobie dobrze, jeśli akceptuję siebie, to jest mi dużo łatwiej nawiązać relację z ludźmi. Ta akceptacja to pierwszy krok do tego, żeby zacząć myśleć o sobie nie przez perspektywę swojej niepełnosprawności, czyli tego, czego zrobić nie mogę, ale przez to, co mogę zrobić. I to stanowi moją wartość. 

IB: Jak taki wyjazd może pomóc osobom już po tym pierwszym roku, po pierwszym okresie aklimatyzacji w środowisku akademickim? Z czym oni mogą powrócić?

MK: Takie osoby mogą podzielić się doświadczeniem i nauczyć innych, jak w sytuacjach, które są dla nich trudne, sobie poradzić. Bo przecież życie w społeczności akademickiej czy studenckiej w dużej części oparte jest na relacjach. Jeśli chodzi o edukację to można wnioskować o asystenta bezpośrednio z uczelni czy ze stowarzyszenia i ten proces edukacji przebiega bardzo sprawnie. Potrzeba potraktować siebie jako eksperta – my wiemy najlepiej, co jest dla nas dobre, czego potrzebujemy. Należy nauczyć się nazywać swoje potrzeby i o nich mówić, choć to wymaga wielkiej otwartości i samoakceptacji. Moglibyśmy to sprowadzić do filarów, na których stawiałbym całą istotę takich wyjazdów – poczucie własnej wartości, pewności siebie, poczucie, że wszyscy jesteśmy równi. Bo z takimi umiejętnościami walczymy o swoje i stawiamy granice. Te kompetencje miękkie, które są też na obozach trenowane, wyposażają człowieka w ważne narzędzia do pójścia świat. To tak zwane TUS, treningi umiejętności społecznych, które głównie organizuje się dla dzieci, a przecież dorośli też mają z tym problem i potrzebują takich zdolności. Z każdym wyjazdem są na pewno doskonalsze. 

IB: Gdybyś miał w jakiś sposób zachęcić osoby, które zastanawiają się nad uczestnictwem w tegorocznym Dżampie, czym być ich skusił? Dla kogo ten obóz jest skierowany?

MK: W swojej pracy psychologicznej dużo odnoszę się do doświadczania i zachęcam, aby doświadczyć siebie w innym wymiarze, doświadczyć swoich możliwości, nauczyć się ich. Doświadczyć przestrzeni, która jest sprzyjająca i która jest świetnym polem do rozwoju. Do tego dochodzą wszystkie walory związane z widokami, z pobytem. Ale skupiając się na kwestii psychologicznej to znakomita przestrzeń, aby doświadczyć i poznać lepiej siebie.

Iwona Brzezowska